*Kilka miesięcy po pogrzebie .*
Wkurzał mnie ten koleś co był na pogrzebie znaczy się pocieszał Alę i tak dalej .Okazało się ,że studiuję psychologię , i chciał pomóc więc się zgodziłem ,widziałem jak Ala cierpi. Taka terapia trwała długo. Jest już lepiej Ala uśmiecha się od czasu do czasu. Jest silna, bardzo ją kocham i chcę dla niej jak najlepiej . Miał na imię Sebastian średnio wysoki ale zbudowany posiadał tatuaż na ramieniu. Jak normalnie jakiś gangster. Ale jest bardzo kulturalny. Tylko jest jeden mały problem bardzo zżył się z Laurą. A widać ,że odpowiada jej jego towarzystwo. A ja czuję do niej coś więcej niż przyjaźń !. Ale jeśli jej to powiem , wszystko się zmieni. Nie będzie tak jak dawniej. Widzę ,że ona widzi we mnie tylko przyjaciela. Może lepiej tego nie zmieniać. ? Już sam nie wiem .Jakie to życie trudne. Bardzo mi zależy aby nie zepsuć naszej przyjaźni. Po tylu latach wreszcie ją znalazłem. I chyba nie miałbym dla kogo żyć jeśli stracił bym ją kolejny raz.Niestety coraz rzadziej rozmawiamy i spędzamy czas. Brakuję mi tego. Naszych wspólnie spędzonych chwil.
Przychodził tutaj codziennie do Ali. Jakoś go nie polubiłem. Ale nie każdy każdego lubi. Ale widać ,że Laura bawiła się z nim świetnie. Pewnie każdą laskę tak podrywał. Nie chciałem aby wpakowała się w złe towarzystwo. Pewnego razu przyłapałem go jak gadał z kimś przez telefon. To nie była zwykła rozmowa.
Schował się w łazience tak ,żeby nikt nie słyszał ale niechcący zostawił uchylone drzwi , przechodziłem obok. Więc usłyszałem .A było to .:
-Słuchaj .Stary wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzymam rękę na pulsie. Tylko zajmij się wiesz czym .Nara spotkamy się jutro.
Było to co najmniej dziwne. Coś knuł ale nie wiadomo co. Nawet jeśli bym powiedział Laurze ,że z nim coś nie tak .Nie uwierzyła by mi , powiedziała , by ,że nawet go nie znam. I przesadzam. Czy przesadzam po prostu martwię się o nią . Może i jestem zazdrosny ale mniejsza z tym.Tu chodzi o to ,żeby nie wpakowała się w kłopoty. ! nie chcę żeby było za późno. W szkole też nic nowego. Z chłopakami pogodziliśmy się od tamtej afery. Ale jakoś nie miałem ochoty z nimi gadać , oni tylko imprezy nie miałem ochoty się bawić. Więc po szkole siedziałem w domu , nadrabiałem zaległośći , czytałem jakieś książki, Szukałem sobie zajęcia .Czasami wpadła Laura. Zobaczyć co słychać czy wszystko w porządku. A czy jest .? Nie nie jest jestem idiotą który zakochał się w przyjaciółce ! i teraz nie chce wszystkiego zniszczyć. Ehh szkoda gadać. Jednak przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną nie istniej bo i tak jedna czy druga osoba po pewnym czasie się zakocha. Chociaż inni mogą twierdzić inaczej. Może zapiszę się do jakiegoś klubu grać w koszykówkę. Będę miał chociaż zajęcie. Pomyślę nad tym. Jak zwykle o tej samej czyli o godzinie 12 .Przyszedł Sebastian do Ali . Ale to pewnie tylko pretekst aby zobaczyć Laurę. A ja głupi tylko się na to patrzałem i nic nie mogłem zrobić.
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
czwartek, 25 kwietnia 2013
♥widocznie tak musiało być♥
Stało się. Nadszedł dzień którego każdy za wszelką cenę chciał uniknąć. Pogrzeb mamy Aleksa i Ali. W domu jest tak cicho i smutno. Nikt się nie śmieje. Po prostu tak jakby z nas wszystkich wyparowała dusza a zostało tylko ciało.Nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Jeszcze ten list. To co w nim było przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mój tata zdradził moją mamę z mamą Aleksa? To jest chore. Ale to by wyjaśniało czemu się przeprowadziliśmy. Od śmierci pani Ani zostałam u Aleksa. Nie chciałam go zostawiać w tak trudnej sytuacji. Wiem, że jest mu ciężko. Sama przeżywałam to samo. Odnalazłam go po latach i nie mam zamiaru znowu go stracić. Dzisiaj wyjątkowo musiałam wrócić do cioci po jakieś ubrania na pogrzeb. Już od progu ciocia zapytała:
- Dziecko gdzie ty się podziewałaś?
- Ciociu, przepraszam mojemu przyjacielowi zmarła mama i chciałam być przy nim - wyjaśniłam,na samo wspomnienie o jej śmierci miałam łzy w oczach. Ciocia zrozumiała o nic więcej nie pytała. Przebrałam się szybko w jakąś czarną sukienkę i ciemne buty i mogłam wychodzić. Do kościoła miałam blisko 5 minut drogi spokojnym krokiem. Gdy doszłam było już parę osób, których szczerze mówiąc nie znałam. Poczekałam jakieś 20 minut i dostrzegłam Aleksa. Przyszedł sam. Na jego czerwonych od zimna policzkach można było dostrzec łzy. Bez słowa podeszłam do niego i mocno wtuliłam. Już nie płakał, chciał być silny - dla mamy. Starał się,ale nie do końca mu to wychodziło. Jeszcze nie uświadomił sobie, że to się dzieje na prawdę.
- Choć idziemy - powiedziałam, skinął głową i szedł za mną. W kościele usiedliśmy w ławce jak najbliżej, żeby dobrze słyszeć słowa księdza. Mówił tyle wzruszających rzeczy, znał praktycznie każdy szczegół jej życia. Musiała tutaj mieszkać od maleńkości. Gdy się słuchało tak tej przemowy, można było zauważyć, że pani Ania była bardzo dobrym człowiekiem. Nadszedł moment kiedy Aleks miał powiedzieć parę słów od siebie.
- Nie mogę uwierzyć, że nie ma jej z nami. W domu nikt nie krząta się po kuchni, nie pyta się czy wziąłem śniadanie do szkoły. Nie chodzi ze mną na zakupy. Brakuje mi jej,jak pewnie każdemu co tutaj przyszedł. To trudne stracić jedno z rodziców w tak młodym wieku. Widocznie tak musiało być. Choroba wykańczała mamę od środka ale nic nam nie mówiła bo nie chciała nas martwić. Próbuję nie płakać być silny, ale nie daję rady - rozpłakał się - przepraszam - po tych słowach wybiegł z kościoła. Nie wiele myśląc wybiegłam za nim. Siedział na ławce skulony. Podeszłam i usiadłam obok niego. Było mi go szkoda. Spotkał go taki sam los jak mnie. Nie wiedziałam jak się zachować, ani co powiedzieć. Słowa nasuwały mi się na język,ale jakoś nie chciały się wydobyć.
- Nie daje sobie rady - powiedział przez łzy - pomóż mi - błagał. Byłam rozdarta. Przytuliłam go, najmocniej jak umiałam.Chyba coś dało,przestał płakać Nic nie dało. Rozpłakał się jeszcze bardziej. Po kilku minutach uspokajania go. W końcu się udało. Wróciliśmy do kościoła. Msza powoli już się kończyła. Aleks przystanął prawie na środku kościoła i wpatrywał się monotonnie w jeden punkt. Podążyłam wzrokiem za obiektem jego zainteresowania i dostrzegłam Alę w objęciach jakiegoś chłopaka. Już chciałam się obrócić żeby coś powiedzieć,ale jego nie było. Siedział już na naszym wcześniejszym miejscu. Usiadłam koło niego. Gdy msza się skończyła,udaliśmy się na cmentarz.
Grabarze już mieli wkładać trumnę z ciałem pani Anny, stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Ala wybuchła płaczem i zaczęła popadać w jeszcze większą histerię. Próbowaliśmy ją z Aleksem uspokoić. Na marne. Dopiero kiedy ten chłopak powiedział jej coś na ucho uspokoiła się. Widziałam, że Aleks aż zaciska pięści,ale co ja mogłam zrobić?
- Dziecko gdzie ty się podziewałaś?
- Ciociu, przepraszam mojemu przyjacielowi zmarła mama i chciałam być przy nim - wyjaśniłam,na samo wspomnienie o jej śmierci miałam łzy w oczach. Ciocia zrozumiała o nic więcej nie pytała. Przebrałam się szybko w jakąś czarną sukienkę i ciemne buty i mogłam wychodzić. Do kościoła miałam blisko 5 minut drogi spokojnym krokiem. Gdy doszłam było już parę osób, których szczerze mówiąc nie znałam. Poczekałam jakieś 20 minut i dostrzegłam Aleksa. Przyszedł sam. Na jego czerwonych od zimna policzkach można było dostrzec łzy. Bez słowa podeszłam do niego i mocno wtuliłam. Już nie płakał, chciał być silny - dla mamy. Starał się,ale nie do końca mu to wychodziło. Jeszcze nie uświadomił sobie, że to się dzieje na prawdę.
- Choć idziemy - powiedziałam, skinął głową i szedł za mną. W kościele usiedliśmy w ławce jak najbliżej, żeby dobrze słyszeć słowa księdza. Mówił tyle wzruszających rzeczy, znał praktycznie każdy szczegół jej życia. Musiała tutaj mieszkać od maleńkości. Gdy się słuchało tak tej przemowy, można było zauważyć, że pani Ania była bardzo dobrym człowiekiem. Nadszedł moment kiedy Aleks miał powiedzieć parę słów od siebie.
- Nie mogę uwierzyć, że nie ma jej z nami. W domu nikt nie krząta się po kuchni, nie pyta się czy wziąłem śniadanie do szkoły. Nie chodzi ze mną na zakupy. Brakuje mi jej,jak pewnie każdemu co tutaj przyszedł. To trudne stracić jedno z rodziców w tak młodym wieku. Widocznie tak musiało być. Choroba wykańczała mamę od środka ale nic nam nie mówiła bo nie chciała nas martwić. Próbuję nie płakać być silny, ale nie daję rady - rozpłakał się - przepraszam - po tych słowach wybiegł z kościoła. Nie wiele myśląc wybiegłam za nim. Siedział na ławce skulony. Podeszłam i usiadłam obok niego. Było mi go szkoda. Spotkał go taki sam los jak mnie. Nie wiedziałam jak się zachować, ani co powiedzieć. Słowa nasuwały mi się na język,ale jakoś nie chciały się wydobyć.
- Nie daje sobie rady - powiedział przez łzy - pomóż mi - błagał. Byłam rozdarta. Przytuliłam go, najmocniej jak umiałam.
Grabarze już mieli wkładać trumnę z ciałem pani Anny, stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Ala wybuchła płaczem i zaczęła popadać w jeszcze większą histerię. Próbowaliśmy ją z Aleksem uspokoić. Na marne. Dopiero kiedy ten chłopak powiedział jej coś na ucho uspokoiła się. Widziałam, że Aleks aż zaciska pięści,ale co ja mogłam zrobić?
wtorek, 23 kwietnia 2013
♥♥ Ona zawsze mnie wspierała ♥♥
Rozdział18.
Minęła doba od śmierci mamy. Laura
jest przy mnie cały czas. Zadzwoniłem do taty. Nie długo odbędzie ceremonia
pożegnalna. Dziwnie się czuję gdy jej nie ma przy mnie . Ona zawsze mnie
wspierała. Była dla mnie wzorem. Czuję w
środku pustkę. Jak by moje ciało otaczało powietrze. A nie skóra. Moje życie
będzie wyglądało teraz zupełnie inaczej. Teraz w domu będzie smutno. Jak by
dużo nas było a nikogo nie ma. Dziwne uczucie. Ala siedzi w swoim pokoju. Z
nikim nie chce rozmawiać. Laura próbuje jej jakoś pomóc. Ale to nic nie daje. Nie
wiem jak jej pomóc. Może muszę poczekać aż emocje opadną. Wtedy będzie lepiej
.? Widzę ,że Laurę też to męczy. Chodzi po domu. Jak jakiś duch. Nie wie co ze
sobą zrobić. Poszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza. Nasz piękny ogród którym
mama opiekowała się codziennie. Pięlegnowała ,przycinała, nawoziła rośliny. Jedyne
co zostało to wspomnienia. Z drzwi balkonowych prowadzących na tarasach .
Przyszła Laura. Usiadła koło mnie na trawie.
Miała posępną minę.
-Chciałam ci coś przekazać . –podała
mi białą kopertę .
-Co to jest .? zapytałem.
-List od twojej mamy. Zostawię cię
samego. Chyba ,że chcesz żebym została.
-Nie zostań. Chcę go przeczytać z
tobą.
-Dobrze.
Otworzyłem kopertę. Ręce mi się
trzęsły bałem się co tam się znajduje.
Laura dodała mi otuchy. To co się dowiedziałem. Po prostu strzeliło we mnie jak
bym został strzelony strzałą w sam środek serca.
*Treść Listu *
Poznań .13.06.br.
Kochany Aleksie i Alu.!
Na wstępie mojego listu. Chcę wam
powiedzieć ,że bardzo was kocham. Nawet jeśli mnie już nie będzie na tym
świecie . Ja zawsze będę was kochała całym moim sercem. Będę przy was chociaż
nie zobaczę jak wkraczacie w dorosłe życie. Wiem ,że wyrośniecie na porządnych
ludzi.
Teraz chcę wam napisać
coś bardzo ważnego. Macie jeszcze jednego brata ! urodziłam go rok przed Aleksem. To nie jest jego biologiczny brat . Zdradziłam twojego ojca z Ojcem Laury.! To był impuls. Nie
chciałam tego. To była tylko jedna noc. Noc co kosztowała mnie tyle cierpienia.
Nie mogłam go wychowywać ,po prostu nie mogłam to było dla mnie za wiele.
Znalazłam młodą parę po ślubie. Okazało się ,że nie mogą mieć dzieci. Więc
oddałam go w ich ręce. Co ze mnie za wyrodna matka oddałam własne dziecko. Nie
mogłam stracić twojego ojca , bardzo go kochałam. Ukrywałam wszystko przed nim.
Całą ciążę. Było trudno.
Teraz kiedy okazało się ,że jestem
chora na raka. Przyznałam się do wszystkiego .Niestety twój ojciec mi nie wybaczył.
I wyjechał. Kiedy jeszcze żyli rodzicie Laury. Jej matka domyślała się czegoś.
Ojciec Laury, też się przyznał .Moja najlepsza przyjaciółka była na mnie
wściekła . Nasza przyjaźń przepadła jak kamień w wodę. Mąż jej wybaczył ze
względu na Laurę. Nie chcieliśmy abyście się dowiedzieli. Żywiła do mnie
nienawiść i dlatego się przeprowadzili. Potem urodziłeś się ty. Bardzo się
cieszyliśmy z twojego przyjścia na świat. Byłeś naszym wyczekiwanym dzieckiem.
Odnowiliśmy z twoim ojcem przysięgę małżeńską
.Po kilku latach po twoim urodzeniu chcieliśmy abyś miał rodzeństwo.
Niestety nasze starania poszły na marne. Okazało się ,że nie mogę mieć więcej
dzieci. Postanowiliśmy ,że zadoptujemy
dziecko. Gdy weszliśmy do Sali w domu dziecka. Od razu zauważyliśmy śliczną
dziewczynkę. Tak to była twoja siostra. Miała na imię Marcela. Ale
stwierdziliśmy z tatą ,że damy jej nowe imię Ala. Bardzo się baliśmy chwili
kiedy dowiesz się ,że zostałaś adoptowana. Niestety zwlekaliśmy z tym. I teraz
o tak ważnej sprawie dowiadujesz się w liście. Chciałam was bardzo przeprosić.
Mam nadzieję ,że to zrozumiecie. Chcę abyście poznali swojego brata. Chociaż
wiem , że to trudne. Ale może uda wam się stworzyć szczęśliwe rodzeństwo.
Trzymam za was kciuki w dalszym życiu. Trzymajcie się tam na dole gdy ja będę
na górze. Wasz brat ma na imię Kornel. Podam was adres. Jest to ulica
Kordeckiego 18 w Warszawie . Wiem , że to daleko ale błagam was odnajdźcie go i wszystko wyjaśnijcie.
Kocham was nad życie .!
Wasza mama .
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
♥ Te dwa słowa .♥
Rozdział .17 .
Kiedy Aleks wyszedł do sklepu .Jego
mama poinformowała mnie ,że to jej ostatnie chwile życia .Byłam zaskoczona ,że
mówi to mnie .Podała mi kopertę .
-Co to jest proszę pani
.?-zapytałam.
-To jest list w ,którym wszystko
wyjaśniłam, możesz go podać Aleksowi ,kiedy odejdę do tego drugiego świata .?
-Dobrze –odpowiedziałam chociaż miałam
już prawie łzy w oczach.
-Dziękuję Pamiętaj o tym ,że dla
mnie jesteś jak druga córka Życzę wam szczęścia, chcę mój syn był szczęśliwy
.Mam nadzieję ,że mi wszystko wybaczy .Do widzenia .!
To było pożegnanie .! Nie wiedziałam
jak się zachować .Przypomniała mi się
jak dowiedziałam się o śmierci moich rodziców. Było mi ciężko. Ale dałam radę.
Nie załam się . Muszę pomóc Aleksowi w tych trudnych chwilach . Będzie
przeżywał to co ja kiedyś .Wiem ,że wygra z tęsknotą. Jest silny. A Ala .? Boże
! . Ona się załamie. To będą ciężkie miesiące. I nadeszła ta chwila której
najbardziej się bałam .Mama Aleksa umarła .! Nie wiedziałam co zrobić, próbowałam
go pocieszać . Wtulił się we mnie i łkał jak małe dziecko. Otrząsnął się trochę
i powiedział.
-Może tak musiało być. Była chora.
Prędzej czy później by to nastąpiło .
-Aleks tak mi przykro. Chcesz
jeszcze zostać tutaj .Oczywiście ,zostanę z tobą ile będziesz chciał. Musimy
powiedzieć Ali.
-Dobrze. Ale na razie nie mam siły.
Chcę iść do domu .Przespać się z tym
wszystkim.
Pojechaliśmy do domu Aleksa ,późnym
wieczorem. Zadzwoniłam do cioci ,że zostaje u kolegi na noc. Zgodziła
się, Aleksa jeszcze nie poznała, nie było okazji ,żeby go przedstawić .Usnął od
razu , coś gadała przez sen. Ale moją uwagę przykuły tylko te dwa słowa .
Kocham cię .!
Ciekawe co
mu śniło. Nie mogłam zasnąć. Myślałam o
tym liście. Muszę mu go dać .Wszystko mi
się przypomniało, wypadek rodziców, mieszkanie w domu dziecka. To naprawdę nie
miłe wspomnienia. Nie wiem kiedy usnęłam .Ale spałam do samego ranka .Obudził
mnie Aleks.
-I jak się
czujesz .? –zapytałam.
-Już lepiej
. Co byś zjadła na śniadanie.?
-Obojętnie.
-Ok. To idę
do kuchni .
Poszedł na
dół. Wzięłam ogarnęłam się i zeszłam na parter domu .
-Co się
stało .? –zapytała Ala widząc nasze miny.
-Chodź tu do
mnie.-powiedział Aleks.-
-Muszę ci
powiedzieć coś ważnego, mama nie żyje .!.
-Ale jak to
.? Nie zdążyłam się nawet z nią pożegnać.-zaczęła płakać w ramionach Aleksa.
Czułam się
nie komfortowo .Wszyscy trzej przytuliliśmy się do siebie i po prostu płakaliśmy
.Było nam trudno .
sobota, 20 kwietnia 2013
♥Zakochanie te dziesięć liter ....♥
Bójka w szkole. Nic poważnego mi się nie stało. A co do dyrektora to wytłumaczyłem mu w jakiej sytuacji jestem i powiedział, że da mi tym razem spokój. Cały poobijany z bolącą nogą jakoś udałem się do szatni. Gdy się przebierałem podbiegła do mnie Laura.
- Czemu mnie broniłeś? Mogło się skończyć gorzej - powiedziała patrząc na moje poobijane ciało.
- Broniłem cię, nie chce cię znowu stracić - szepnąłem - idziesz ze mną do mamy? - zapytałam już normalnie
- Jasne - odpowiedziała. Wyszliśmy z budynku. Niemalże całą drogę szliśmy w ciszy. Co jakiś czas przyłapując się na tym, że co chwilę któreś z nas się kątem oka na siebie patrzało. Biłem się z myślami czy tak czy nie? ZAKOCHANIE te dziesięć liter wtargnęło do mojej głowy, w tym momencie co próbowałem napakować tamtemu za to, że ją obrażał. I do tej pory nie chce wyjść. Możliwe abym zakochał się w przyjaciółce? Jest to słowo mające wiele znaczeń. Cechuje się uczciwością, miłością, zaufaniem czy też pragnieniem siebie nawzajem. Dla jednych jest to ucieczka od rzeczywistego świata, a dla innych nic nie znaczącym uczuciem. Byliśmy już prawie pod szpitalem, ale nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Ona - szatynka ubrana w zwiewną sukienkę. Ja - poobijany brunet w podartej koszulce. Każdy zajęty swoimi myślami. W recepcji przywitała nas miła pielęgniarka którą zdążyłem już poznać. Gdy weszliśmy do sali,mama akurat była badana.
Lekarz kazał nam poczekać na zewnątrz.Po zakończonych badaniach mama poprosiła mnie ,abym poszedł po ciastka. Kupiłem to co miałem kupić i wróciłem do sali .To co zobaczyłem było co najmniej dziwne .Laura zachowywała się jakoś inaczej .Próbowała się uśmiechać ,ale wychodził jej jakiś grymas .Większość czasu gadałem z mamą,pytała mnie co tam się dzieje w domu , jak się czuję Ala .Zamarłem,po prostu nie mogłem się z nią porozumieć.To wszystko było dla nas za dużo.Tata nas zostawił , mama w szpitalu .Co mnie zdziwiło Laura się odezwała
-Niech się pani nie przejmuje z Alą wszystko w porządku .Rozmawiałam z nią dzisiaj rano .-powiedziała .
Nagle stało się coś dziwnego mama zaczęła mówić .
-Kocham was .Wyb.......... -i nagle w połowie słowa nie mogła nabrać powietrza .Zawołaliśmy razem lekarza .Kazał nam wyjść na korytarz .Bałem się Laura mnie przytuliła i wspierała mnie w tej trudniej chwili.Wiedziałem jedno mama prędzej czy później by umarła .Tata nam pisał ,że mama ma raka .Ale nie wiedziałem ,że stanie się to tak szybko.
Lekarz wyszedł z sali po 15 minutach .Nie musiał nic mówić jego mina wyrażała wszystko .UMARŁA .! .Zostałem sam , jak dobrze , że była ze mną Laura .
niedziela, 14 kwietnia 2013
♥♥Jesteś moim kochanym mazgajem .♥♥
Budząc się w swoim nowym wygodnym łóżku , oczywiście
wypoczęta jak nigdy dotąd .Wstałam leniwie , włożyłam kapcie i zeszłam po
schodach na dół .
W domu było jakoś cicho jakby nie
było żywej duszy .Chodząc jeszcze z zaspanymi oczami powędrowałam do kuchni.
Mój wzrok ujrzał kolorową kartkę na lodówce.A napisane na niej było .
„Musiałam wcześniej pojechać do
pracy . Więc musisz zrobić sobie śniadanie .Wszystko jest w lodówce. Zostawiłam
klucze w takiej półce w korytarzu , więc jak będziesz wychodziła do szkoły. To
zamknij dom .Po szkole odbierze cię wuja .”
To chyba
wszystko .Do zobaczenia w popołudniu. Ciocia .
To wszystko jasne. Zrobiłam sobie na
szybko jakieś kanapki .I przy okazji jakąś jeszcze do szkoły .Dzisiaj szłam na
10;30 .Więc nie musiałam się śpieszyć.
Posprzątałam po sobie i poszłam do
swojego pokoju ubrać się i tam inne rzeczy .
Zajrzałam do szafy. Chcąc poukładać
jakoś te moje rzeczy z walizki do półki. Ale wypakowując znalazłam pudełko z
moim imieniem .Ciekawe co tam w nim było. Otworzyłam je szybko. W środku była
prześliczna sukienka, która musiała pewnie kosztować fortunę . Nie mogę jej
założyć, po prostu nie jestem nauczona do takich rzeczy . Nie chcę ,żeby mnie
ciocia rozpuszczała .Pewnie ma wiele swoich wydatków. Odłożyłam ją do pudełka.
I ubrałam swoje stare ciuchy. Wzięłam swoją torbę i niechcący wyleciał mi
telefon. Na dodatek był rozładowany, podłączyłam go na chwilę do ładowarki. Wow
.Ile nie odebranych połączeń , wszystkie od Aleksa. Teraz mieszkam trochę dalej
od niego. Ale bardzo za nim tęsknię. Muszę mu wszystko powiedzieć .Niestety mój
budżet na komórce nie pozwolił mi do niego odzwonić.
Spojrzałam na zegarek. Była 10 . Jak
dobrze ,że nie daleko był przestanek.
Teraz muszę dojeżdżać autobusem do szkoły. Mam trochę dalej. Zamknęłam drzwi .
I poszłam pod wskazane miejsce. Wychodząc z autobusu zobaczyłam Aleksa.
Wyglądał dziwnie jak by się coś stało. Znam go na tyle ,że to coś poważnego.
Szybko do niego podbiegłam .
-Hej. Przepraszam, że nie obierałam
ale miałam rozładowany telefon. Co się stało .?
-Możemy się gdzieś przejść .
Najwyżej się trochę spóźnimy ale muszę z tobą porozmawiać .Ale nie tutaj .
-Jasne .
Poszliśmy razem do pobliskiego parku .Przytulił mnie do
siebie mocno. Brakowało mi tego przez te wszystkie lata .Jego ciepłego uścisku.
-Powiedz mi dlaczego to wszystko
jest takie trudne.?
-Ale co takiego .?
-Moja mama ma raka .I nie wiadomo
czy przeżyje .! Nie chcę jej stracić .Bardzo ją kocham.
Jak to usłyszałam to myślałam ,że
się przesłyszałam, wiem co musi przeżywać .Ja straciłam oboje rodziców.
Przytuliłam się do niego. Nie wiedząc
co powiedzieć .Rozpłakał się .Po prostu nie wytrzymuje tego nerwowo.
-Jestem tutaj .I nie zostawię cię .
Pamiętaj.
-Tęskniłem za tobą. I to bardzo. Dobrze
,że jesteś .Ale ze mnie mazgaj .Przepraszam.
-Za łzy nie przepraszaj. Jesteś moim
kochanym mazgajem. Ja też tęskniłam za tobą . Teraz ja ci chciałam coś
powiedzieć. Długo nad tym myślałam. Było mi wstyd. Ale Ja mieszkałam w domu
dziecka. Teraz mieszkam u mojej cioci. Jest to siostra mojej mamy.Nie miałam
żadnych przyjaciół .Było mi ciężko,
-Mogłaś mi powiedzieć.
-Nie wiedziałam jak zareagujesz.
Bałam się ,a raczej wstydziłam.
-Nigdy bym się nie śmiał z takie
czegoś.
-Wiem nie pomyślałam. Przepraszam.
-Chodź tu do mnie .Ty mój mały
głuptasie .
I znowu mnie przytulił całując w
czoło.
-To co idziemy do szkoły .Bo znowu
dostaniemy uwagę czy coś .-powiedziałam.
-Jasne .Wsiadaj na barana.
-Zwariowałeś. ? Chcesz ,żebym cię
połamała.?
-nie marudź tylko wchodź.
Weszłam mu na plecy. I Ten głuptas
mnie niósł jak małe dziecko.
Było naprawdę fajnie. Bawiliśmy się świetnie.
Trafiliśmy na przerwę. Mieliśmy
szczęście ,bo nie było jednej lekcji. I nie była sprawdzana obecność. Więc
spokojnie .
Koledzy Aleksa zawołali go .Więc
postanowił mnie im przedstawić . Podeszliśmy do nich .Zaczęli się śmiać .
-Może przedstawisz nam swoją
koleżankę .Bardzo chętnie ją poznamy .-powiedział jeden z nich .
-To jest moja przyjaciółka Laura .
-Ale ,żeś ze przyjaciółkę wybrał
.Nie stać cię na lepszą .Nie jest warta .Co ci po takiej biedocie która nic nie
ma .Tylko cię wykorzysta .
-Coś ty powiedział .! .
-To co słyszałeś . Jesteś głupi i
tyle .
-Pożałujesz tego .Nie będziesz się tak
o niej wypowiadał .!
Aleks rzucił się na niego z rękami .Chciałam
go powstrzymać ale był tak zły ,że było mi go trudno .
-Aleks . !! .Uspokój się .Nie jest
tego warty . Słyszysz .?-krzyczałam .
Inni chłopacy także próbowali ich
rozdzielić .Narobili takiej awantury ,wszyscy się patrzeli .Aż nagle przyszedł dyrektor
.
- Hej Chłopaki co się dzieje .Przestańcie
natychmiast ! .
Dyrektor ich rozdzielił .
-Obaj do mnie do gabinetu!
.Porozmawiamy sobie . A cała reszta proszę rozejść się do klas .
sobota, 13 kwietnia 2013
♥Odejdzie ona,odejdę i ja♥
Laura nie odzywała się dwa dni. Nie wiem co się z nią dzieje. Jak do niej dzwonię nie odbiera. Poszedł bym do niej, ale przecież nie wiem gdzie mieszka. Może nie chce utrzymywać ze mną kontaktu? Ale przecież powiedziała, że będzie jak dawniej.
Ja już głupieje od tego natłoku zdarzeń. U mnie w pokoju w kółko leci ta sama piosenka. ''Zawsze tam gdzie ty'' chociaż na trochę się przy niej uspokajam. Czasami sobie myślę czy może Bóg tak chciał i pozwolił mi ją znowu spotkać? Może nie chciał mi jej zabierać, nie chciał żebym cierpiał tak jak cierpiałem przez te lata kiedy nie miałem jej przy sobie? Wiem jedno nie pozwolę jej już nigdy odejść. Odejdzie ona, odejdę i ja.
Gubię się we własnych uczuciach. To co czuję, jest mi bliżej nie znane, ale jednak znane mojemu sercu.
- Aleks chodź tu szybko - usłyszałem głośny krzyk mojej siostry z pokoju.Jej głos brzmiał inaczej jakoś tak nieswojo. Szybko pobiegłem na dół. To co zobaczyłem przeraziło mnie nie na żarty. Mama leżała nieprzytomna cała blada na zimnych panelach. Oczy miała lekko otwarte. Podbiegłem do niej sprawdziłem puls - żyje. Wyciągnąłem telefon i czym prędzej wykręciłem numer na pogotowie. Po krótkiej wymianie zdań z sanitariuszem, zostało nam tylko czekać na karetkę. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Co się mogło stać? Usłyszałem ciche łkanie. Obróciłem głowę w bok i dostrzegłem Alę. Niewiele myśląc podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Długo to nie trwało, gdyż chwilę później zjawiło się pogotowie. Zabrali mamę na noszę i odjechali. My też czym prędzej wezwaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do szpitala wskazanego wcześniej przez jednego z lekarzy.W głowie cały czas miałem tylko to jedno pytanie. Nic innego mnie nie obchodziło tylko zdrowie mojej mamy. Bałem się cholernie się bałem. Wreszcie dojechaliśmy do szpitala. W recepcji dowiedzieliśmy się, że mama jest właśnie przygotowywana do operacji i raczej nie będziemy się mogli z nią teraz zobaczyć.Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach.
- Co teraz będzie? - usłyszałem cichy głos Ali
- Będzie jak dawniej słyszysz. Mama wyzdrowieje. Będzie jak dawniej. - zapewniałem ją. Sam w to nie wierzyłem. Ale trzeba mieć nadzieje, w końcu ona umiera ostatnia.
- Przepraszam czy wy jesteście od Pani Marleny? - spytała jakaś pielęgniarka
- Tak co z nią? - spytałem
- Na razie operujemy ale lekarz prosi aby przywieźć jej jakieś ubrania,kosmetyki.
- Dobrze - odpowiedziałem po czym wstałem z miejsca ciągnąć za sobą Alę.
W domu byliśmy po 20 minutach, gdyż były korki. Weszliśmy do domu . Już od progu było strasznie cicho. Zawsze albo gra telewizor, albo ktoś się krząta po kuchni, Teraz głucha cisza. Nasze kroki echem niosły się po całym domu. Postanowiłem pójść do kuchni się napić. Już w wejściu dostrzegłem białą kartkę z pochyłym pismem - należącym do taty. Wziąłem do ręki i zacząłem czytać:
- Będzie jak dawniej? - zadałem pytanie na które sam nie umiałem sobie odpowiedzieć.
Chwilę się zawahała, ale później z uśmiechem opowiedziała
- Myślę, że tak - uśmiech nie schodził jej z twarzy
Ja już głupieje od tego natłoku zdarzeń. U mnie w pokoju w kółko leci ta sama piosenka. ''Zawsze tam gdzie ty'' chociaż na trochę się przy niej uspokajam. Czasami sobie myślę czy może Bóg tak chciał i pozwolił mi ją znowu spotkać? Może nie chciał mi jej zabierać, nie chciał żebym cierpiał tak jak cierpiałem przez te lata kiedy nie miałem jej przy sobie? Wiem jedno nie pozwolę jej już nigdy odejść. Odejdzie ona, odejdę i ja.
Gubię się we własnych uczuciach. To co czuję, jest mi bliżej nie znane, ale jednak znane mojemu sercu.
- Aleks chodź tu szybko - usłyszałem głośny krzyk mojej siostry z pokoju.Jej głos brzmiał inaczej jakoś tak nieswojo. Szybko pobiegłem na dół. To co zobaczyłem przeraziło mnie nie na żarty. Mama leżała nieprzytomna cała blada na zimnych panelach. Oczy miała lekko otwarte. Podbiegłem do niej sprawdziłem puls - żyje. Wyciągnąłem telefon i czym prędzej wykręciłem numer na pogotowie. Po krótkiej wymianie zdań z sanitariuszem, zostało nam tylko czekać na karetkę. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Co się mogło stać? Usłyszałem ciche łkanie. Obróciłem głowę w bok i dostrzegłem Alę. Niewiele myśląc podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Długo to nie trwało, gdyż chwilę później zjawiło się pogotowie. Zabrali mamę na noszę i odjechali. My też czym prędzej wezwaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do szpitala wskazanego wcześniej przez jednego z lekarzy.W głowie cały czas miałem tylko to jedno pytanie. Nic innego mnie nie obchodziło tylko zdrowie mojej mamy. Bałem się cholernie się bałem. Wreszcie dojechaliśmy do szpitala. W recepcji dowiedzieliśmy się, że mama jest właśnie przygotowywana do operacji i raczej nie będziemy się mogli z nią teraz zobaczyć.Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach.
- Co teraz będzie? - usłyszałem cichy głos Ali
- Będzie jak dawniej słyszysz. Mama wyzdrowieje. Będzie jak dawniej. - zapewniałem ją. Sam w to nie wierzyłem. Ale trzeba mieć nadzieje, w końcu ona umiera ostatnia.
- Przepraszam czy wy jesteście od Pani Marleny? - spytała jakaś pielęgniarka
- Tak co z nią? - spytałem
- Na razie operujemy ale lekarz prosi aby przywieźć jej jakieś ubrania,kosmetyki.
- Dobrze - odpowiedziałem po czym wstałem z miejsca ciągnąć za sobą Alę.
W domu byliśmy po 20 minutach, gdyż były korki. Weszliśmy do domu . Już od progu było strasznie cicho. Zawsze albo gra telewizor, albo ktoś się krząta po kuchni, Teraz głucha cisza. Nasze kroki echem niosły się po całym domu. Postanowiłem pójść do kuchni się napić. Już w wejściu dostrzegłem białą kartkę z pochyłym pismem - należącym do taty. Wziąłem do ręki i zacząłem czytać:
Kochane Dzieci
Wyjeżdżam nie szukajcie mnie. Może jeszcze kiedyś się spotkamy.Chce dla was jak najlepiej, a najlepiej będzie jak po prostu wyjadę.Przepraszam, że tak bez pożegnania ale było by mi ciężko.Może teraz trudno będzie wam w to uwierzyć, ale kocham was całym moim sercem.
Powinienem pewnie wam wyjaśnić co się stało mamie. Otóż kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się, że mama jest poważnie chora - ma raka. Nie chcieliśmy was denerwować. Przepraszam, nie miejcie nam tego za złe. Nie chcieliśmy was martwić. Mam nadzieję, że nam wybaczycie.
Wasz kochający tata.
Ps. O pieniądze się nie martwcie będę wam przelewał na konto co miesiąc.
czwartek, 11 kwietnia 2013
Rozdział 13 . ♥
Wróciłam od Babci Ali i Aleksa
.Nadal nie mogę się pozbierać , że to wszystko się tak potoczyło . Jak dobrze
,że weekend . Umówiłam się z Aleksem na spacer po parku . Taka dzisiaj ładna pogoda
. Wtedy zapukał ktoś do moich drzwi .
-Proszę . –odpowiedziałam .
-Dzień Dobry Lauro . I jak było na
wyjeździe .?
-A bardzo fajnie .
-Chciałabym cię o czymś poinformować
. Okazało się właśnie ,że twoja daleka ciocia chciałaby się tobą
zaopiekować . Nie długo tutaj będą .
Jaka ciocia .? Przecież my nie mamy
żadnej cioci ., chyba ,że jej nie znam .A mama mi o niej nie opowiadała .
-Ale jak to .? Tak szybko .?
Przecież dopiero co przyjechałam .? A
wszystkie moje rzeczy .?
-Musisz spakować to co najpotrzebniejsze
. Po resztę rzeczy będziesz mogła przyjechać jeszcze . Nie martw się wyglądają
na porządnych ludzi .Wrazie czego możesz
do mnie zadzwonić i Cię odbiorę .
-No dobrze . –odpowiedziałam z
smutną miną .
-No to zostawię cię samą .
Ja będę musiała pozałatwiać sprawy
formalne .
I wyszła . I co teraz.? Nie jestem
jeszcze gotowa .Nie znam tych ludzi . No ale co zrobić. Dobrze ,że mam oparcie w pani dyrektor .
Wzięłam to co potrzebne . Odpisałam Aleksowi ,że coś mi wypadło .Muszę mu kiedyś powiedzieć ,że mieszkam w domu dziecka . A właściwie to
zaraz nie będę tu mieszkać . Od razu wiedział ,że coś się stało . Powiem mu jutro w szkole . Tyle lat się nie widzieliśmy , tyle rzeczy
mamy do pogadania. A z Alą też się dogaduje coraz lepiej rozumiemy się z tym moim szaleńcem . Przyszła
po mnie pani dyrektor z nową ciocią i wujkiem .
Ciocia miała na imię Danuta .Była
szczupła i wysoka . Wyglądała na 30 lat . Miała krótkie brązowe włosy i jasną karnację. A wujek miał na imię Marek .Był trochę wyższy
od cioci , wiekowo byli tak samo . Wyglądał trochę dziwnie . Ale może mi się tak tylko wydaje . Ciocia mnie bardzo
ciepło przywitała . Co mnie ucieszyło .
Wujek tak samo . Wydają się mili .
No ale nie można oceniać ludzi po pierwszym spotkaniu . Wzięli moje rzeczy do
samochodu . I pojechaliśmy .
-Pamiętasz mnie Laura .?
-Nie zabarco . –odpowiedziałam
speszona .
-A no tak .Nie możesz mnie pamiętać
. Jak cię poznałam byłaś taką małą dziewczynką. Twoja mama była moją siostrą .
Coooo .? To moja moja mama miała
siostrę . Nic Mie nie mówiła .Jak mogła zataić przede mną taki fakt .
- Ale jak to twoją siostrą .?
–zapytałam .
-To ty nic nie wiesz .? Mama ci nie
mówiła . Ja wyjechałam do Anglii . I straciłyśmy kontakt . I w między czasie
jeszcze się ostro pokłóciłyśmy . Nie mogłam przyjechać na pogrzeb , ponieważ
nie miałam wolnego lotu .A szef powiedział ,że jeśli
teraz wezmę wolne to nie mam po co tu wracać . A bardzo mi zależało na tej
pracy .
-I tak nagle teraz przyjechałaś do
Polski .?
-Tak .Dostałam lepszą ofertę pracy .
-Rozumiem .
Dziwne to wszystko . Dojechaliśmy na
miejsce . Wujek Marek zabrał moje rzeczy .
Dom był cudowny . Domek
jednorodzinny . Dwupiętrowy z pięknym tarasem .
Weszliśmy do środka a tam jeszcze
ładniej . Wszystko takie urządzone w nowoczesnym stylu . Bardzo mi się podoba
.
-Twój pokój jest na górze .
Przygotowaliśmy go specjalnie dla ciebie .
-Dziękuje . odpowiedziałam .
-A skąd ciociu miałaś
pieniądze na taki piękny dom
jeśli mogę zapytać .?
- Pracowało się kilka lat . I trochę
oszczędzałam . I o to proszę efekty .
-Boże .Jak tu jest ślicznie tak czysto , schludnie .
-Cieszę ,że ci się podoba .Staramy
się z wujkiem . Co byś zjadła na kolację .?
-Obojętnie . Nie jestem wybredna .
-To może naleśniki .Zaraz nam zrobię
.
I poszła do kuchni . Wujek dziwnie się na mnie patrzał . No trudno
. Poszłam po schodach do swojego pokoju który znajdował się na końcu korytarza
.
Otwierając drzwi . Moje oczy doznały szoku . Nigdy w życiu nie
widziałam takiego prze uroczego pokoju . zielone ściany –kolor nadziei . Biało
czarne meble . Biurko z laptopem . Wielkie łóżko . Normalnie jak w bajce .
Czułam się trochę dziwnie . Tak jakoś
inaczej . Było mi dobrze . Nie wiedziałam co myśleć .Nigdy nie mieszkałam w
takich luksusach .To dla mnie zupełnie coś nowego .Wtedy zawołała ciocia na kolację . Szybko zrobiłą te
naleśniki . Zeszłam na dół . usiadłam przy stole .
-Proszę .Mam nadzieje ,że będą ci
smakować .
-Dziękuje .
Wzięłam ukroiłam spory kawałek . Był
przepyszne . Rozpływały się w ustach .
-Przepyszne .! . –powiedziałam .
-Bardzo się cieszę .Chcę ,żeby ci u
nas było dobrze .
Wuja opowiadał śmieszne dowcipy , aż
nas brzuchy rozbolały od śmiechu .
Potem usiedliśmy wszyscy na tarasie
. Ciocia zrobiła ciasto .Jabłecznik . Pychotka .Uwielbiam .
-Ciociu . O co pokłóciłyście się z
mamą .?
-Kochanie wiesz co , to już nie
ważne było minęło twoja mama na pewno mi już wybaczyła . Wiesz jak to jest
między siostrami .
-A
kim ty w ogóle jesteś oczywiście z zawodu .?
- Ja pracuje w hotelu . I trochę
pomagam przy kuchni .
-No to teraz rozumiem skąd umiesz
tak dobrze gotować .
-Bez przesady .
Spędziliśmy cudowny wieczór .Było
bardzo miło .
sobota, 6 kwietnia 2013
♥Miłość jest jak narkotyk♥
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.Bo prawdziwej miłości nie da się tak po prostu odsunąć na bok. Będzie cierpliwie pukała do naszych drzwi, nawet jeśli spróbujesz ją nawet na moment wystawić do przedsionka. I tym cierpliwym kołataniem, przypominaniem o sobie sprawi, że poczujesz ją jeszcze mocniej.Nie mogę uwierzyć, że moja Laura wróciła. Byłem święcie przekonany, że nie wróci, ale chyba po prostu jakaś cząstka mnie jednak wierzyła, że wróci. Nie mogę się nią nacieszyć. Zachowujemy się jak dawniej. Nasze zabawy przy zmywaniu. Stare dobre czasy. Teraz jestem szczęśliwy nic mi nie brakuje.
Właśnie w tej sekundzie ktoś umarł. W tej sekundzie ktoś się narodził. W tej sekundzie ktoś walczy o coś, co ma każdy z nas, coś co jest tak naprawdę najważniejsze - życie. Przyznaj się, czekasz na coś, co tak naprawdę nigdy się nie wydarzy. Przyznaj się, że nie umiesz docenić tego, na co właśnie patrzysz. Nie umiesz zadbać o siebie, a tym bardziej o drugiego człowieka. Pogłębiająca się rana na Twoim sercu mogłaby być zaszyta, gdybyś tylko chciał. Uważnie spójrz na swoje odbicie w lustrze i zadaj sobie pytanie - czy jesteś szczęśliwy? Zwolnij, zastanów się i żyj chwilą. Ciesz się każdą sekundą, jakby to była ostatnia.Rozłąka jest po to, by pokazać ludziom, jak wygląda samotność i sprawdzić, czy są w stanie dać sobie radę.
Siedziałem właśnie na belce przy ognisku i rozmyślałem. Koło mnie siedziała Laura. Brzdąkała coś na gitarze. Jakąś bliżej nieznaną mi melodię. Jednak gdy doszła do refrenu...przypomniałem sobie tą piosenkę.Śpiewaliśmy ją dzień przed jej nagłym i niespodziewanym wyjazdem. Zaraz ... zaraz ona wiedziała wcześniej, że musi wyjechać.Czemu mi nie powiedziała? Ta piosenka to było jakieś pożegnanie? Nie wiem, nie chcę wiedzieć.
- Będzie jak dawniej? - zadałem pytanie na które sam nie umiałem sobie odpowiedzieć.
Chwilę się zawahała, ale później z uśmiechem opowiedziała
- Myślę, że tak - uśmiech nie schodził jej z twarzy
- To co może zaśpiewamy jakąś piosenkę na pożegnanie tego mile spędzonego tutaj czasu?
- Dobry pomysł - spojrzała na mnie i już wiedziała co ma zagrać.Próbowałem sobie przypomnieć słowa piosenki,ale za nic nie pamiętałem. Tamtą pamiętam bardziej, więc postanowiliśmy zaśpiewać tylko refren. :
- Jak ogień i deszcz
Nie dobraliśmy się
Ale nie potrafię zła/y na Ciebie być
Jak Wenus i Mars
Jesteśmy z innych gwiazd
Ale nikt mnie nie dopełnia tak jak Ty
Proszę, nie zmieniajmy nic.
Gdy tak śpiewałem mogłem jej się bardziej przyjrzeć. Jej włosy świeciły w blasku słońca, a w oczach dostrzegłem radość. Co prawda była ubrana tylko w jakieś poprzecierane spodnie i koszulkę z nadrukiem, ale dla mnie i tak była idealna. Spojrzałem w inną stronę i akurat dostrzegłem tam jej torbę, a co najlepsze zdziwiło mnie to co z niej wystawało. Doskonale wiem co to jest. Czyli jednak pamiętała, pamięta i pamiętać będzie.
piątek, 5 kwietnia 2013
♥♥ Jak ja mogłam go nie poznać .♥♥
Jak ja mogłam go nie poznać .?
Jeszcze ta piosenka ,przecież śpiewaliśmy ją razem . Minęło tyle lat .Nie
chciałam sobie tego wszystkiego przypominać , to było dla mnie naprawdę trudne
.Długi czas nie mogłam się pogodzić ,że nie będziemy się widzieć może i do
końca życia .! . Decyzja o przeprowadzce była spontaniczna .Dowiedziałam się ,
że mama spakować wszystkie swoje rzeczy bo za 2 dni przeprowadzamy się do
innego miasta .Pytałam : Dlaczego .? , I po co .? , A co z Aleksem .? ale
uzyskiwałam odpowiedzi .; .”No bo tak
musi być i już . „’, „Nie pytaj już więcej .” , „Znajdziesz sobie innych
przyjaciół .”
Jak to sobie znajdę innych .?
.Przecież nie mogę mu powiedzieć ,że to
koniec naszej przyjaźni . Taty to nie interesowało .A ja musiałam jechać razem
z nimi . Przez te dwa dni wspominałam wszystkie spędzone chwile do tej pory z
Aleksem .Mama mi mówiła , że poznaliśmy się jak jeszcze jeździliśmy w wózku ,
nie umieliśmy mówić ,chodzić ,
poznalawaliśmy otaczający nas świat .Ja nie mogłam tego pamiętać bo miałam
około roczku .Aleks był ode mnie trochę starszy .W poźniejszczy latach
chodziliśmy razem do przedszkola .Kłóciliśmy się też , ale potem godziliśmy jak to takie małe
szkraby . Pamiętam wtedy kiedy miałam około 6 lat , Wybraliśmy się całą grupą
do pobliskiego ogrodu .Był przepiękny .Było w nim pełno kwiatów .Mieliśmy
nauczyć się je rozpoznawać .Aleks podszedł di mnie , był ubrany w dżinsowe ogrodniczki , miał
gęste brązowe włosy , które bardzo mi się podobały . Odwróciłam się i zobaczyłam ,że ma w rękach bukiecik
kwiatów. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha . On tak samo .I powiedział nie
śmiale .
-Zerwałem je dla ciebie .I chcę ci
powiedzieć ,że bardzo cię lubię . –podając mi kwiaty .
Byłam pod wrażeniem ,aż mnie
zamurowało .
-Ojej .Dziękuje .Też cię bardzo lubię . –odpowiedziałam
całując go w policzek .
I tak o to zaczęła się nasza
przyjazń .Dogadywałam się lepiej z Aleksem niż z innymi dziewczynkami .Spotykaliśmy się codziennie ,
bawiliśmy się , graliśmy w gry , było nam po prostu dobrze . W podstawówce
chodziliśmy do innych klas ale to nie stało nam na przeszkodzie . I tak byliśmy
razem .Uczyliśmy się razem , byliśmy jak jedność . Pomagaliśmy też rodzicom np.
przy zmywaniu naczyń z czego zawsze mieliśmy nie złą zabawę .Nasze mamy były
przyjaciółkami .Ale niestety pokłóciły się kilka miesięcy przed naszą
przeprowadzką .Mama nigdy nie chciała mi powiedzieć o co chodzi .Więc ja nie śmiałam pytać
pojechaliśmy na kolonie nad morze ,gdzie
wszystko wytwarzano ręcznie i było wiele pamiątek do kupienia .Aleks zawołał mnie
więc poszłam zobaczyć o co chodzi
. Przystanął przy przezroczystej gablotce gdzie była różna biżuteria .Pokazał wskazując na dwa srebrne łańcuszki z
połówkami serca.
-Po ile są te dwa łańcuszki .? –zapytał .
-Pokaże wam je .
Złączyliśmy połówki
razem tworząc całość
.Uśmiechnęliśmy się do siebie . Sprzedawca też .
-Wiecie co wam powiem są ona dla was
.Nie chce żadnych pieniędzy .Niech
przyniosą wam szczęście .Czego wam bardzo życzę .
-Dziękujemy panu bardzo
.-odpowiedzieliśmy .
Aleks schował łańcuszki do torby .
-O Boże chodź szybko bo się zgubimy
.-zawołałam .
Kiedy mieliśmy chwilę przerwy
.poszliśmy do parku gdzie znajdował się
nasz ośrodek .Usiedliśmy przy fontannie
.Aleks wyciągnął nasze „połówki serca „ .
-Chciałbym abyś zawsze mnie
pamiętała .I nasza przyjaźń trwała bardzo bardzo długo a może i jeszcze dłużej . I jeśli kiedyś
się rozstaniemy niech ci ta połówka serca przypomni o mnie .Noś ją przy
sobie .I zapiął mi ją na szyję . Ja zrobiłam to samo. Nie mogłam wydusić z
siebie żadnego słowa .Łzy ze szczęścia stanęły mi w oczach . Do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć .Jestem pewna ,że cierpiał po tym jak
wyjechałam .Pisałam do niego listy ,próbowałam się skontaktować .Codziennie o
nim myślałam .Nigdy bym nie pomyślała ,że jeszcze się zobaczymy .Cholernie za
nim tęskniłam .Mam nadziej ,że ..
-Halo Laura , żyjesz w ogóle ? Co ty taka zamyślona .
–zapytała Ala .
Właśnie Ala to musi być siostra
Aleksa ,nigdy mi o niej nie opowiadał .ale mniejsza z tym .
-Nie musiałam chwile pomyśleć
-Wybrałaś fajne miejsce nie powiem w
kuchni powiem ci ,że najlepiej się myśli poczekaj ktoś dzwoni .Mama pewnie chce
wiedzieć kiedy wracamy .
Spojrzałam na babcię Ali i Aleksa
która zmywała naczynia postanowiłam jej pomóc .
-Może pani pomogę .?
-Będę ci wdzięczna .I jak tam
próbowałaś się dogadać z moim wnukiem . ?To naprawdę dobry chłopak .
-Tak zgadzam się z panią .Polubiłam go .
-Piesku jedzenie .- zawołała .
Pies przybiegł niczym torpeda
,trącając niechcący Aleksa z rogu ściany .
-Czyżbyś podsłuchiwał .Oj nie ładnie
.-powiedziałam .
-Nie no co ty ja nie .
Walnęłam go ścierką tak dla żartu .Wziął wodę
do spryskiwania i zaczął mnie ją psikać .Babcia zostawiła nas samych ,
-A jednak pamiętasz !.-powiedziałam
-Jak bym mógł zapomnieć nasze ulubione
zajęcie i oczywiście zabawę jaką nam sprawia .
wtorek, 2 kwietnia 2013
♥Stan związania emocjonalnego z drugą osobą♥
Siedziałem właśnie nad rzeczkę. I myślałem nad tym całym wczorajszym zachowaniem Laury. Jestem pewien ,że to jest ona i nie będzie mi tu wciskała kitu.
- Dziękuje, ty również niczego sobie.Świetnie grasz na gitarze. - powiedziałem - Aleks jestem miło mi - wyciągnąłem do niej rękę, ona spojrzała na mnie z przerażeniem ale chwyciła ją
- A ja Laura - powiedziała cicho. A ja myślałem, że śnie.Możliwe,że to jest ONA? Moje marzenie numer jeden od kilku lat się spełniło?
- Laura? To naprawdę ty? - spytałem nie dowierzając
- Przepraszam - powiedziała i wybiegła z pokoju. Na początku chciałem ją dogonić i dowiedzieć się dlaczego wtedy wyjechała bez żadnego wyjaśnienia,ale stwierdziłem, że to bez sensu.
Gdy tak o tym myślę jestem pewien, że to jest ona choć z wyglądu nie jest podobna,ale głos ten sam. Skoro wybiegła z pokoju to mnie potwierdziło w przekonaniu, że to jest ONA, przecież gdyby jednak to nie była ona to nie wybiegła by z pokoju tylko odpowiedziała, że nie wie o co mi chodzi, a ja bym się wtedy tylko zbłaźnił. Sam się gubię w swoich przemyśleniach.
Siedzę właśnie nad tą rzeczką i się jej przyglądam. Zauważyłem też,że co jakiś czas na mnie spogląda,chyba mnie rysuje.Nie chcąc żeby zauważyła, że się zorientowałem postanowiłem nie patrzeć w tamtą stronę,ale to było silniejsze ode mnie.Mógłbym na nią patrzeć cały dzień.
Zakochanie – stan związania emocjonalnego z drugą osobą.Charakteryzuje się obsesyjnymi myślami o tej osobie, pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu miłości osoba zakochana cierpi.Czy ja jestem w niej zakochany?Co prawda myślę o niej cały dzień i nie tylko. Przed snem układałem nawet myśli ''Co by było gdyby...?''
Wariuje od tego natłoku zdarzeń. Akurat podniosłem wzrok wtedy kiedy ona. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnąłem się do niej,a ona zawstydzona spuściła wzrok. Czyżby się mnie wstydziła?Mogę cierpieć , mogę stać się najgorszym człowiekiem , ale po co ? podniosę się , wezmę głęboki wdech , zatrzymam powietrze w płucach i pomyślę : ktoś kto ma gorzej daje radę , więc czemu nie ja ? Wypuszczę powietrze uśmiechnę się i spełnię marzenia , bo do tego zostałem stworzony. Zrobię to ,ale jeszcze nie teraz. Po prostu nie jestem na to gotowy.Nie wiem czemu, ale nogi same poniosły mnie na drugą stronę rzeczki. Tam gdzie siedziała ONA.
- Hej - uśmiechnąłem się do niej. Widać, że ją przestraszyłem bo aż podskoczyła gdy się odezwałem.
- O boże, ale mnie wystraszyłeś - powiedziała łapiąc się za serce - chcesz żebym zawału dostała? - zaśmiała się ale zaraz spoważniała.Nie odezwałem się. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Nie wiedziałam, że spotkam się jeszcze kiedyś - zaczęła ni gruszki ni z pietruszki - było mi bez ciebie źle, płakałam nocami, wiele razy chciałam do ciebie zadzwonić,ale rezygnowałam naciskając czerwoną słuchawkę. Po prostu bałam się, bałam się, że jestem na mnie zły za to, że wyjechałam bez słowa. Co prawda pożegnałam się, ale nie tak jak chciałam... przepraszam - wyznała skruszona. Po jej policzkach ciekły łzy, a ja nie wiedziałem co powiedzieć
- Ale.. nie rozumiem jednego dlaczego wyjechałaś? - zadałem pytanie które męczyło mnie już długi czas.Spojrzała na mnie smutno tymipięknymi ciemnego koloru oczami.
- Gdybym tylko umiała ci odpowiedzieć na to pytanie - westchnęła - sama nie znam odpowiedzi na to pytanie. Tata poinformował mnie, że wyjeżdżamy ale nie podał powodu. Wiele razy pytałam go dlaczego ale zbywał mnie tylko odpowiedzią ''jesteś zbyt ciekawska''. A teraz to już raczej się nie dowiem - szepnęła
- Dziękuje, ty również niczego sobie.Świetnie grasz na gitarze. - powiedziałem - Aleks jestem miło mi - wyciągnąłem do niej rękę, ona spojrzała na mnie z przerażeniem ale chwyciła ją
- A ja Laura - powiedziała cicho. A ja myślałem, że śnie.Możliwe,że to jest ONA? Moje marzenie numer jeden od kilku lat się spełniło?
- Laura? To naprawdę ty? - spytałem nie dowierzając
- Przepraszam - powiedziała i wybiegła z pokoju. Na początku chciałem ją dogonić i dowiedzieć się dlaczego wtedy wyjechała bez żadnego wyjaśnienia,ale stwierdziłem, że to bez sensu.
Gdy tak o tym myślę jestem pewien, że to jest ona choć z wyglądu nie jest podobna,ale głos ten sam. Skoro wybiegła z pokoju to mnie potwierdziło w przekonaniu, że to jest ONA, przecież gdyby jednak to nie była ona to nie wybiegła by z pokoju tylko odpowiedziała, że nie wie o co mi chodzi, a ja bym się wtedy tylko zbłaźnił. Sam się gubię w swoich przemyśleniach.
Siedzę właśnie nad tą rzeczką i się jej przyglądam. Zauważyłem też,że co jakiś czas na mnie spogląda,chyba mnie rysuje.Nie chcąc żeby zauważyła, że się zorientowałem postanowiłem nie patrzeć w tamtą stronę,ale to było silniejsze ode mnie.Mógłbym na nią patrzeć cały dzień.
Zakochanie – stan związania emocjonalnego z drugą osobą.Charakteryzuje się obsesyjnymi myślami o tej osobie, pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu miłości osoba zakochana cierpi.Czy ja jestem w niej zakochany?Co prawda myślę o niej cały dzień i nie tylko. Przed snem układałem nawet myśli ''Co by było gdyby...?''
Wariuje od tego natłoku zdarzeń. Akurat podniosłem wzrok wtedy kiedy ona. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnąłem się do niej,a ona zawstydzona spuściła wzrok. Czyżby się mnie wstydziła?Mogę cierpieć , mogę stać się najgorszym człowiekiem , ale po co ? podniosę się , wezmę głęboki wdech , zatrzymam powietrze w płucach i pomyślę : ktoś kto ma gorzej daje radę , więc czemu nie ja ? Wypuszczę powietrze uśmiechnę się i spełnię marzenia , bo do tego zostałem stworzony. Zrobię to ,ale jeszcze nie teraz. Po prostu nie jestem na to gotowy.Nie wiem czemu, ale nogi same poniosły mnie na drugą stronę rzeczki. Tam gdzie siedziała ONA.
- Hej - uśmiechnąłem się do niej. Widać, że ją przestraszyłem bo aż podskoczyła gdy się odezwałem.
- O boże, ale mnie wystraszyłeś - powiedziała łapiąc się za serce - chcesz żebym zawału dostała? - zaśmiała się ale zaraz spoważniała.Nie odezwałem się. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Nie wiedziałam, że spotkam się jeszcze kiedyś - zaczęła ni gruszki ni z pietruszki - było mi bez ciebie źle, płakałam nocami, wiele razy chciałam do ciebie zadzwonić,ale rezygnowałam naciskając czerwoną słuchawkę. Po prostu bałam się, bałam się, że jestem na mnie zły za to, że wyjechałam bez słowa. Co prawda pożegnałam się, ale nie tak jak chciałam... przepraszam - wyznała skruszona. Po jej policzkach ciekły łzy, a ja nie wiedziałem co powiedzieć
- Ale.. nie rozumiem jednego dlaczego wyjechałaś? - zadałem pytanie które męczyło mnie już długi czas.Spojrzała na mnie smutno tymi
- Gdybym tylko umiała ci odpowiedzieć na to pytanie - westchnęła - sama nie znam odpowiedzi na to pytanie. Tata poinformował mnie, że wyjeżdżamy ale nie podał powodu. Wiele razy pytałam go dlaczego ale zbywał mnie tylko odpowiedzią ''jesteś zbyt ciekawska''. A teraz to już raczej się nie dowiem - szepnęła
Subskrybuj:
Posty (Atom)