Pewnie z mojej poprzedniej wypowiedzi wywnioskowaliście, że jestem szczęśliwy.Ale czy na pewno? Wiele ludzi tak uważa ale nie ja. W końcu znam siebie najlepiej. To że moi rodzice są bogaci nie oznacza, że jestem jestem szczęśliwy. Wcale nie jestem. To, że mam tylu fałszywych przyjaciół nie oznacza, że jestem szczęśliwy.Pytacie czemu nadal się z nimi przyjaźnie? Skoro są fałszywi nie powinienem. Sam nie znam do końca odpowiedzi na to pytanie. Myślę, że ja po po prostu boję się, że inni nie zaakceptują mnie prawdziwego. Nie tego co na wszystkich bluzga i poniewiera tylko tego co wszystkich szanuje i jest miły. Wiem postąpiłem źle, ale nie myślałem wtedy racjonalnie. W końcu miałem 12 lat. Tak tak, przyjaźnie się już z nimi całe 5 lat. Ale czy mogę nazwać to prawdziwą przyjaźnią? Chyba nie!
Nie wiecie o mnie wszystkiego, tak naprawdę to nie wiecie praktycznie nic. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Kiedy miałem 6 lat moi rodzice się rozwiedli. Nie wiedziałem co było tego powodem i do dziś nie wiem. Dużo razy słyszałem nocą kłótnię rodziców. Dokładnie nie wiem czemu i o co się kłócili, ale wiem że nie była to błahostka. Mama coraz częściej płakała, a tata chodził jak struty. Wszystko ich denerwowało, jedno niepotrzebne słowo i zostałbym skrzyczany. Moja siostra wiele razy pytała mnie czemu rodzice na siebie krzyczą,co miałem jej odpowiedzieć?Przecież sam tego nie wiedziałem. Naprawdę nikomu tego nie życzę. Rozstanie się rodziców to najgorsza rzecz do pojęcia dla tak młodej osoby jaką byłem. I stało się rozwiedli się. Gdzieś w środku miałem nadzieję, że to jakiś głupi żart albo pomyłka, ale nie. Pełnoprawną opiekę nad nami ma mama, a z tatą widzimy się co tydzień. Nadal uważacie, że moje życie jest usłane różami? Czytajcie dalej.
Gdy miałem rok moi rodzice starali się rodzeństwo dla mnie. Niestety okazało się, że mama jest bezpłodna. Wtedy moi rodzicie zdecydowali się na adopcję. Często odwiedzali pobliski dom dziecka w poszukiwaniu jakiegoś malucha. Dni mijały a oni nadal nie znaleźli kogoś odpowiedniego. Wreszcie trafiliśmy na Alę. Była małą bezbronną istotką. Mówią, że pokochali ją jak swoje dziecko gdy ją tylko zobaczyli ich słowa są szczerą prawdą. Byliśmy nierozłączni. Wszystko robiliśmy razem. Rodzina mówiłam nam, że rodzeństwo zazwyczaj się kłóci, ale nie my byliśmy inni i to było widać na pierwszy rzut oka. Teraz gdy jestem już prawie pełnoletni, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Ala nie zna prawdy. Nie wie, że moi rodzice nie są jej biologicznymi, a tym bardziej, że jest z domu dziecka. Wiele razy mówiłem mamie, żeby jej powiedziała, ale ona mnie zbywała albo twierdziła, że tak jest lepiej. Lepiej? Dla kogo? Dla Ali? Wątpie jeśli ona ma się przypadkiem dowiedzieć prawdy, to już lepiej, żeby dowiedziała się jej od mamy. Już wierzycie? Mam nadzieję, ale w razie czego mam jeszcze jedną rzecz.
Parę lat temu zmarła moja babcia. Zginęła w wypadku samochodowym. Długo nie mogłem się pozbierać. Nadal czasami płacze po nocach. Pewnie pomyślicie co to za chłopak, który płaczę .Byłem z nią związany. Ona jedna mnie rozumiała gdy rodzice się kłócili. Zostawałem z nią. Nocowałem u niej. Opiekowała się mną jak własnym dzieckiem. Po prostu miałem w niej wsparcie. Teraz gdy jej nie ma. Wszystko jest inaczej nic nie jest tak jak było. Mój dziadek zerwał z nami całkiem kontakty. Nie mam w ogóle dziadków teraz . Rodzice mojego taty zmarli zanim się urodziłem, wcale ich nie poznałem. Mógłbym jeszcze wymienić tych powodów dużo, ale nie o to tutaj chodzi. Chodzi o to,żebyście uwierzyli ze nie mam takiego szczęśliwego życia jak wam się wydawało na początku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz